Flamengo nie może nadać tempa w Kurytybie

Rozmiar tekstu: A A A

Pierwszy mecz półfinału Copa do Brasil pomiędzy Athletico Paranaense i Flamengo został rozegrany na pełnych obrotach. Gorączkowa gra, z dużą ilością biegania, wieloma faulami, wieloma błędami i niewielkimi szansami na zdobycie bramki. Rytmu jednak, który przez większość czasu nie był dyktowany przez Flamengo.

Drużyna z Rio de Janeiro opuściła boisko z dobrym wynikiem. Po remisie 2:2, kwestia awansu zostanie rozstrzygnięta w przyszłą środę na stadionie Maracanã, z Flamengo w pełnej kondycji, aby zagwarantować miejsce w finale Copa do Brasil. Ostatnie wyniki zespołu rodzą jednak pytania.

W meczu z Athletico uwagę zwróciły trudności Flamengo w przenoszeniu się z pomocy do przodu. Tym razem drużyna nie zmierzyła się z przeciwnikiem, który skupił się tylko na powstrzymywaniu i obronie, jak narzekał Renato Gaúcho po remisie z Cuiabą. Furacão atakował wysoko, rozciągał grę, ale także zostawiał duże przestrzenie.

Mimo to Flamengo nie potrafił się narzucić. Bitwa o pomoc została wygrana przez Athletico, zarówno pod względem taktycznym, jak i fizycznym. A to odbiło się na Rubro-Negro z Rio.

Scenariusz miał obiecujący początek dla Flamengo. Po bardzo okrojonej grze, w której dwie drużyny mocno naciskały, podopieczni Renato wyszli na prowadzenie po bramce zdobytej w sposób stały - z cnotą, którą należy podkreślić w pracy trenera, która zamieniła ten rodzaj gry w skuteczną broń.

Od tego momentu Flamengo zdawał się kontrolować grę. Zaczął dotykać piłki w ataku, neutralizować każdą próbę kontrataku Athletico i przejąć mecz. Ale gdy Furacão złapał oddech i ponownie przyspieszył grę, kontrola zniknęła.

Flamengo miał trudności z wymianą podań. I wtedy pojawił się scenariusz, który trwał do drugiej połowy. Były dwie alternatywy dla zespołu: zmniejszyć tempo gry, kontrolować pomoc i narzucać swój czas; wykorzystać duże przestrzenie w obronie Athletico, aby przyspieszyć i spróbować zdefiniować mecz w kontratakach.

Problem polega na tym, że Flamengo nie mógł zrobić jednej lub drugiej rzeczy. W dużej mierze z powodu złej nocy swoich pomocników, zwłaszcza Thiago Maia i Andreasa Pereiry, którzy zawsze mieli podwójne krycie, a także popełniali błędy w podejmowaniu decyzji, a nawet w kwestiach technicznych.

Nie mogąc kontrolować drugiej linii, Flamengo nie był w stanie ustawić czasu w meczu. Zwrot Athletico w ostatnim etapie nastąpił z prędkością proponowaną przez Furacão. Na niekorzyść zespół Renato ponownie pokazał problemy tworzeniem akcji z innych gier. Przypadkowy ruch w polu karnym wygenerował rzut karny gwarantującą remis.

Mecz pozostawia kilka pytań do zastanowienia: co dzieje się z Gabrielem Barbosą, który ponownie nie wpisał się na listę strzelców i ma nieco anarchiczny ruch w ataku? Czy można pomyśleć o użyciu Pedro jako startera, w parze z dziewiątką? Czy można spróbować innego projektu w pomocy, aby lepiej wykorzystać trio Willian Arão-Thiago Maia-Andreas przed powrotem Arrascaety?

Flamengo oczywiście odczuwa brak Giorgiana De Arrascaetu i Bruno Henrique. Z duetem sprawy stają się łatwiejsze. Ale bez nich musi mieć alternatywy, a kilka ostatnich gier wykazało twórczą trudność, która wymaga odpowiedzi.

iconautor: MentiX

icon 21.10.2021

icon10:24

iconźródło: globoesporte.com

iconfoto: flamengo.com.br











Tylko zalogowani użytkownicy mogą pisać komentarze














Brak komentarzy