Pozytywny bilans meczów z Paris Saint-Germain
Cześć, dawno się nie widzieliśmy! Finaliści Copa Intercontinental, którzy zmierzą się w środę na stadionie Ahmad bin Ali w Ar-Rajjan, Paris Saint-Germain i Flamengo, nie staną naprzeciw siebie po raz pierwszy. Oba kluby spotkały się już trzykrotnie w historii w meczach towarzyskich rozgrywanych we Francji, zawsze na słynnym stadionie Parc des Princes. Ostatni z nich odbył się 34 lata temu, a w Brazylii nie zachowały się nagrania z tych spotkań. Jak wyglądały tamte mecze? Przypominamy je poniżej i przedstawiamy ciekawostki dotyczące każdego starcia.
Jeśli chcesz wspierać naszą pracę, rozważ wpłatę na platformie BuyCoffee! Twoje wsparcie pomoże nam rozwijać się, dostarczać lepsze treści i angażować się w nowe projekty. Każda wpłata, nawet najmniejsza, ma ogromne znaczenie i jest bardzo doceniana. Dziękuję za Twoje wsparcie!
PARIS SAINT-GERMAIN 0:2 FLAMENGO - 08.10.1975
Flamengo odbywało jedną z tradycyjnych w tamtych czasach zagranicznych tras tournée. Odwiedzone kraje to Francja i Rumunia, a jednym z rywali było PSG, założone zaledwie pięć lat wcześniej. Przy publiczności liczącej tylko 11 tysięcy widzów Rubro-Negro wygrali 2:0 po dwóch golach Luisinho Lemosa. Oprócz strzelca bramek i Zico wyróżniał się także bramkarz Flamengo Renato, co skłoniło trenera zespołu francuskiego, Justa Fontaine’a, do krytyki brazylijskiej drużyny.
"Szczerze mówiąc, mimo zwycięstwa spodziewałem się po Flamengo więcej. Mój zespół jest słaby i stracił zapał po stracie pierwszego gola." - powiedział w wypowiedzi opublikowanej przez dziennik O Globo.
Francuska prasa również krytykowała grę Rubro-Negro. Według gazety France Soir, Flamengo było zespołem rozczarowującym jak na swoją renomę. Mimo krytyki Francuzi zwrócili jednak uwagę na Zico, który miał wówczas zaledwie 22 lata i był już uznawany za wielki talent. Działacze PSG skontaktowali się z dyrektorem George Helalem, próbując pozyskać Galinho de Quintino, lecz ten nie chciał nawet rozmawiać o kwotach. Po odmowie celem stał się Luisinho Lemos, ale Helal również nie zgodził się na jego sprzedaż.
Po tym meczu Flamengo miało rozegrać jeszcze dwa sparingi z zespołem złożonym z zawodników PSG i Olympique Marsylii. Spotkania te były jednak zagrożone z powodu długu. Olympique zapłacił pierwszą ratę w wysokości 50 tysięcy dolarów za transfer Paulo Césara Caju, lecz wciąż zalegał z drugą i ostatnią częścią płatności, tłumacząc się trudnościami finansowymi.
PARIS SAINT-GERMAIN 3:1 FLAMENGO - 31.08.1979
Drugie starcie odbyło się cztery lata później i tym razem PSG wzięło rewanż. Podczas kolejnego tournée po Francji i Hiszpanii, Rubro-Negro zmierzyli się z paryżanami w ostatnim meczu wyjazdu, na który przyjechali niepokonani, mając za sobą pierwsze w historii zdobycie prestiżowego Troféu Ramón de Carranza. Uznawany za wyraźnego faworyta zespół Flamengo objął prowadzenie 1:0 po golu Zico, stworzył wiele okazji w pierwszej połowie i był oklaskiwany przez publiczność liczącą 14 tysięcy kibiców.
Jednak po przerwie PSG odwróciło losy spotkania po golach Luisa Fernandeza, Bernarda Bureau i Jeana-Françoisa Beltraminiego. Ówczesny trener francuskiego zespołu Velibor Vasović powiedział w wypowiedzi opublikowanej przez dziennik O Globo.
"Nasza drużyna była bardzo przestraszona Flamengo i niektórzy zawodnicy wręcz bali się walczyć o piłkę. Dopiero później, gdy cała drużyna zobaczyła, że Flamengo pozwala nam grać, losy meczu się zmieniły."
Niektórzy zawodnicy Rubro-Negro byli rozczarowani nonszalancją własnej drużyny. Toninho skarżył się na niepotrzebne popisy w rozmowie z dziennikiem O Globo.
"Jestem bardzo smutny i zdenerwowany. Popisy i klepanie piłki są bardzo ładne, gdy mecz jest już wygrany. W pierwszej połowie zmarnowaliśmy wiele sytuacji właśnie przez chęć ozdabiania akcji. Potem, gdy chcieliśmy się obudzić, było już za późno."
Maestro Júnior przypisał porażkę zmęczeniu.
"Nikt nie może zaprzeczyć, że drużyna jest kompletnie wyczerpana. To były ciągłe podróże i mecze. To wpłynęło na naszą dyspozycję i każdy, kto oglądał spotkanie, wie, że to był główny powód porażki. W normalnych warunkach zagralibyśmy z Paris Saint-Germain sto razy i wygrali wszystkie."
Ciekawostką jest fakt, że w tamtym okresie trener Claudio Coutinho prowadził jednocześnie Flamengo i reprezentację Brazylii. Uznał te europejskie tournée za bardzo pożyteczne w kontekście przygotowań do Mistrzostw Świata w 1982 roku.
"Jednym z najważniejszych punktów podróży Flamengo do Europy było pokazanie, że Brazylijczycy potrafią unikać krycia indywidualnego, tak nagłaśnianego przez prasę jako główna broń Europejczyków przeciwko nam. Udowodniliśmy, że wiemy, jak sobie z nim radzić, co było widać w meczach z Barceloną, Ujpestem i Atlético Madryt. Tak samo było przeciwko Paris Saint-Germain, ale po prostu nie zamieniliśmy na gole okazji, które stworzyliśmy."
Nietypowa scena miała miejsce także podczas powrotu drużyny do Brazylii. Piłkarze wracali tym samym lotem co dwaj amnestionowani z okresu dyktatury, Fernando Gabeira i Chico Nélson. Z tego powodu w hali przylotów na lotnisku, obok kibiców Flamengo, czekało około 200 polityków oraz zespół muzyczny.
"Zostaliśmy wynajęci przez Ziraldo, żeby powitać amnestionowanych. Ale wiecie, jak to jest, Flamengo to Flamengo. Zagram za darmo nie dla amnestionowanych, bo zatrudnił mnie Ziraldo, ale zagram dla Flamengo. Wszyscy są Flamengo." - powiedział Arquimedes, lider zespołu, w rozmowie z dziennikiem O Globo.
PARIS SAINT-GERMAIN 1 (1) : (3) 1 FLAMENGO - 10.07.1991
Ostatnie starcie odbyło się w 1991 roku podczas kolejnego tournée Flamengo, tym razem po Francji, Szwajcarii, Włoszech i Niemczech. Na boisku padł remis 1:1, a mecz oglądała największa publiczność w całej "trylogii" spotkań, licząca 35 tysięcy kibiców. Prowadzenie objął Michel Pérez, a do wyrównania doprowadził Zinho. W serii rzutów karnych Gilmar obronił strzały Michela Péreza i Oumara Sène, natomiast Júnior, Marcelinho Carioca i Zé Ricardo wykorzystali swoje jedenastki dla Rubro-Negro.
W tym meczu Flamengo w pewnym sensie pomściło swojego największego idola, ponieważ bramkarzem PSG był Francuz Joël Bats, który obronił rzut karny Zico w ćwierćfinale Mistrzostw Świata w 1986 roku.
Zwycięstwo w rzutach karnych nad PSG dało Flamengo awans do finału Turnieju Paryskiego, w którym zmierzyło się z Olympique Marsylia. Jednak Rubro-Negro przegrali decydujące spotkanie 0:1.
Ciekawostką jest fakt, że w tym towarzyskim turnieju Flamengo miało dość nietypowe osłabienie składu. Środkowy napastnik Gaúcho został bowiem wypożyczony do Boca Juniors, aby zagrać w dwóch meczach finału mistrzostw Argentyny przeciwko Newell's Old Boys. Otrzymał za to 10 tysięcy dolarów i miał dostać kolejne 10 tysięcy w przypadku zdobycia tytułu, jednak jego drużyna przegrała.
Po Turnieju Paryskim Flamengo było bliskie sprzedaży swojego młodego talentu Marcelinho Carioki, który miał wówczas 20 lat, za kwotę 575 tysięcy dolarów europejskiemu menedżerowi, mającemu następnie przekazać go do jednego z włoskich klubów. Ostatecznie jednak do transferu nie doszło. Był to już okres, w którym Rubro-Negro borykali się z poważnymi problemami finansowymi, mieli dwumiesięczne zaległości w wypłatach i byli winni Botafogo ostatnią ratę w wysokości 80 tysięcy dolarów za transfer Wilsona Gotardo.