Rossi: Nie możemy po tym spotkaniu odejść krytykowani

Agustín Rossi był jednym z "bohaterów" porażki Flamengo w finale Copa Intercontinental z Paris Saint-Germain. Bramkarz popełnił błąd przy golu Khvichy Kvaratskhelii, który otworzył wynik spotkania dla Francuzów. Po remisie 1:1 w regulaminowym czasie gry paryżanie wygrali serię rzutów karnych 2:1, co ciekawe, argentyński golkiper obronił jedno uderzenie Bradleya Barcoli.

Jeśli chcesz wspierać naszą pracę, rozważ wpłatę na platformie BuyCoffee! Twoje wsparcie pomoże nam rozwijać się, dostarczać lepsze treści i angażować się w nowe projekty. Każda wpłata, nawet najmniejsza, ma ogromne znaczenie i jest bardzo doceniana. Dziękuję za Twoje wsparcie!

Agustín Rossi próbował przeciąć dośrodkowanie Désiré Doué, ale nie zdołał pewnie złapać piłki i Gruzin miał przed sobą już tylko pustą bramkę, do której skierował futbolówkę. Była 37. minuta pierwszej połowy.

"To są rzeczy, które zostają za nami. Mecz już się skończył, a nam później udało się wyrównać. Musi być mistrz i wicemistrz. Byłem zdenerwowany przy tej bramce (PSG), bo mieliśmy mecz pod kontrolą. To była piłka, której nikt się nie spodziewał, a oni znaleźli drogę do gola. Próbowałem wybić piłkę do przodu, próbowałem uprzedzić Kvaratskhelię, ale wyślizgnęła mi się z palców. Zdarza się. Nie mogę stracić przez to odwagi, niektórzy bramkarze nawet nie wyszliby do takiej piłki. Nie mogę mówić za dużo, bo rozegraliśmy świetny sezon i bardzo dobry mecz. Mogę tylko pogratulować wszystkim wspaniałego roku." - wyjaśnił Argentyńczyk.

Mimo porażki w rzutach karnych Agustín Rossi stanął w obronie zespołu. Flamengo zakończyło sezon z tytułami Campeonato Carioca, Supercopa do Brasil, Copa Libertadores oraz Campeonato Brasileiro.

"To finał mistrzostw świata, nic więcej. Ich bramkarz wykonał świetną robotę, trzeba mu pogratulować. Moja noga jest potwornie zmęczona. Mogę tylko pogratulować całej drużynie, tym, którzy weszli, zeszli i wszystkim, którzy brali udział. Oddaliśmy życie za Flamengo. Nie możemy po tym spotkaniu odejść krytykowani, bo byłaby to ogromna niesprawiedliwość." - podkreślił.