Varela: Cieszyłem się tak, jakbym sam zdobył gola
Autor zwycięskiego gola w meczu z Botafogo, Léo Ortiz, zdobył swoją trzecią bramkę dla Flamengo, "zrównując się" z Guillermo Varelą. Urugwajski prawy obrońca strzelił już dwa gole w koszulce Rubro-Negro, ale po tym klasyku może doliczyć sobie trzeci.
Jeśli chcesz wspierać naszą pracę, rozważ wpłatę na platformie BuyCoffee! Twoje wsparcie pomoże nam rozwijać się, dostarczać lepsze treści i angażować się w nowe projekty. Każda wpłata, nawet najmniejsza, ma ogromne znaczenie i jest bardzo doceniana. Dziękuję za Twoje wsparcie!
W 73. minucie Léo Ortiz popełnił błąd przy wyprowadzaniu piłki, a Cuiabano idealnie dośrodkował na głowę Igora Jesusa. Piłka minęła bramkarza Matheusa Cunhę, ale na linii bramkowej pojawiła się prawa noga Guillermo Vareli, który uratował Flamengo przed stratą gola i wyrównaniem wyniku przez Botafogo.
"Świętowałem to tak, jakbym strzelił gola (śmiech). Dla nas, obrońców, bardzo ważne jest, aby uchronić zespół przed stratą bramki. Dlatego cieszyłem się tak, jakbym sam zdobył gola." - powiedział Guillermo Varela.
W piłce nożnej biała linia na murawie, tuż pod poprzeczką, często stanowi cienką granicę między smutkiem a radością kibiców. Mówiąc o smutku, Guillermo Varela musiał odłożyć żałobę na bok, by dać radość fanom Flamengo. Tydzień temu był w Urugwaju na pogrzebie swojej matki, Carmen Beatriz, dlatego nie został nawet powołany na klasyk Fla-Flu.
Prawy obrońca trenował tylko w poniedziałek i wtorek z drużyną, ale mimo to podjął wyzwanie gry na nietypowej dla siebie pozycji.
"Ponieważ Ayrton (Lucas) i Alex (Sandro) byli kontuzjowani, jedyną opcją na lewą stronę byłem ja. To pozycja, na której grałem już czasami w zeszłym roku, więc musiałem się dostosować, nie było innego wyjścia. Ale miałem zaufanie trenera Filipe i kolegów z drużyny." - dodał.
Filipe Luís, były lewy obrońca i ekspert na tej pozycji, pochwalił Urugwajczyka podczas konferencji prasowej po meczu z Botafogo.
"Mówić o Vareli to dla mnie czysta przyjemność. Uwielbiam go, był moim kolegą z drużyny. Zagrać taki mecz, w klasyku, po tygodniu bez treningów (został zwolniony, aby uczestniczyć w pogrzebie matki w Urugwaju - przyp. red.) to coś niesamowitego. Jestem bardzo dumny z tego, jakim jest człowiekiem. To zawodnik, który stawia herb klubu ponad wszystko. Przeszedł trudne chwile, ale drużyna go kocha i wspierała na każdym kroku. We wtorek rozmawiałem z nim, żeby sprawdzić, czy będzie gotowy do gry na tej pozycji. Odpowiedział: "Już się tego spodziewałem i oczywiście jestem gotowy na wszystko, czego będziesz ode mnie wymagał". To właśnie taki zawodnik, którego każdy trener chce w drużynie. A jaki rozegrał mecz! Prawdziwy spektakl, ocena 10!" - powiedział Filipe Luís.
Po meczu na Maracanie Guillermo Varela unikał komentarzy na temat zamieszania pod koniec spotkania i skupił się na podkreśleniu znaczenia drugiego zwycięstwa w ciągu 10 dni nad aktualnym mistrzem Brazylii i Copa Libertadores.
"Nie wiem, co się wydarzyło w ostatniej minucie, ale nie powinniśmy pozwolić, by przesłoniło to świetny mecz, który rozegraliśmy. Niedawno mieliśmy z nimi finał, bardzo ważny mecz. Wiedzieliśmy, że w zeszłym roku wygrali wiele trofeów. Dzisiaj chcieliśmy potwierdzić nasz sukces z finału. Dlatego tak ważne było, żeby wygrać ten mecz." - zakończył.
Dzięki temu zwycięstwu Flamengo ma teraz 17 punktów, wyprzedziło Voltę Redondę dzięki lepszemu bilansowi bramkowemu i zostało nowym liderem Campeonato Carioca. Do końca fazy grupowej zostały dwie kolejki, a Rubro-Negro mają już niemal pewny awans do półfinału. Piłkarze wracają do treningów w Ninho do Urubu w czwartek po południu, gdy Filipe Luís rozpocznie przygotowania do kolejnego klasyku - starcia z Vasco, które odbędzie się na stadionie Maracana.